pexels-brett-sayles-1194196

Stres postarza?

Czy praca nad własnym umysłem i świadomością może przynieść nam korzyści zdrowotne? Czy stan naszej psychiki może przełożyć się bezpośrednio na kondycję naszego ciała? A jeśli tak, to czy taki wpływ dałoby się dokładnie zmierzyć i zaobserwować? 

Te i tym podobne pytania związane są z bardziej ogólnym zagadnieniem, nad którym ludzkość łamie sobie już głowę od tysiącleci, a mianowicie z kwestią związków pomiędzy umysłem a ciałem. Współczesna medycyna zachodnia jest pod tym względem spadkobierczynią Kartezjusza, którego radykalny dualizm psychofizyczny ostro oddzielił w człowieku to, co mentalne, od tego, co cielesne. Ten wielki francuski filozof z XVII wieku potraktował nasz organizm jako rodzaj biologicznego mechanizmu, który można rozpatrywać niezależnie od naszej psychiki. Taki pogląd stał się integralną częścią rodzącej się za jego czasów nowożytnej nauki, a co za tym idzie – medycyny. Jeśli czasem po wizycie u lekarza mamy wrażenie, że leczy on bardziej poszczególny organ naszego ciała niż nas lub zainteresowany jest wyłącznie karteczkami z wynikami badań, a nie nami jako pewną psychofizyczną całością, to sporą częścią winy za taki stan rzeczy możemy spokojnie obarczyć Kartezjusza.

Jednak ta sytuacja zaczyna się powoli zmieniać i w medycynie pojawiają się prądy, które w coraz większym stopniu uwzględniają wpływ umysłu na nasze zdrowie fizyczne. Jest to rezultatem działalności naukowców, którzy śmiało przekraczają wąskie progi własnych specjalności oraz horyzonty dotychczasowej medycyny i przeprowadzają interdyscyplinarne badania wytyczające nowe, niekonwencjonalne i często zaskakująco skuteczne drogi w leczeniu wielu psychicznych i somatycznych schorzeń. Znakomitym przykładem takiego podejścia są pionierskie prace badawcze nad związkami psychiki i ciała oraz wpływem medytacji na nasze zdrowie przeprowadzane przez Elizabeth Blackburn i Elissę Epel.

Dwa światy


Obie panie to badaczki, które budują naukowe mosty pomiędzy nieuchwytnym światem ludzkiej psychiki a mierzalnym i obserwowalnym terytorium ludzkiej cielesności. Blackburn to amerykańska biochemiczka i biolożka molekularna pochodzenia australijskiego, laureatka nagrody Nobla z zakresu fizjologii i medycyny. To prestiżowe wyróżnienie dostała w 2009 roku wraz z dwójką innych amerykańskich naukowców, Greider i Szostakiem, za pionierskie badania nad telomerami i telomerazą. Telomery to fragmenty chromosomu, które chronią jego końce podczas podziału komórek i replikacji DNA i są ważnymi elementami mechanizmu gwarantującego prawidłowe powielanie materiału genetycznego. Zużywają się jednak wraz z każdym podziałem i stają się coraz krótsze, co w końcu prowadzi do uszkadzania komórek i utraty przez nie zdolności do dalszego dzielenia się – proces ten jest jednym z kluczowych zjawisk odpowiedzialnych za starzenie się naszego organizmu. Telomeraza z kolei to enzym, który jest zdolny do ochrony i rekonstrukcji telomerów. Zarówno stan telomerów, jak i poziom telomerazy są dobrymi wskaźnikami ogólnej kondycji zdrowotnej oraz „biologicznego wieku” ciała.


Właśnie praca nad tego typu zagadnieniami sprawiła, że do Blackburn zgłosiła się z propozycją współpracy Elissa Epel, która zajmuje się psychiatrią – dziedziną od biochemii dosyć odległą. Epel chciała zbadać, jakie uszkodzenia w ciele powoduje przewlekły stres i czy da się je wyśledzić już na poziomie komórkowym, a dokładniej: czy długotrwały stres może mieć wpływ na długość telomerów i poziom telomerazy, a tym samym na długość naszego życia. Chęć przyjrzenia się akurat temu zjawisku wzięła się z bardziej ogólnych zainteresowań badaczki, związanych z wzajemnymi relacjami pomiędzy umysłem a ciałem. Epel wymyśliła eksperyment polegający na sprawdzeniu, jak ma się deklarowany poziom stresu w grupie matek opiekujących się chronicznie chorymi dziećmi do stanu ich telomerów. Taka propozycja badawcza w 2000 roku była śmiałym pomysłem ze względu na próbę ustalenia w jej ramach związków pomiędzy subiektywną, nieuchwytną i niewymierną sferą ludzkiego umysłu a obiektywną, namacalną i mierzalną sferą ludzkiego ciała, dostępną rygorystycznym naukowym metodom badawczym. Jeszcze do niedawna znaczna większość naukowców odnosiła się do tego typu pomysłów z dużym dystansem, uważając, że takich eksperymentów nie da się po prostu przeprowadzić w sposób naukowo rzetelny, gdyż w grę wchodzi zbyt wiele niepewnych czynników, między innymi o charakterze psychologicznym, które zniekształcałyby wyniki.

Przecieranie szlaków


Również Blackburn odniosła się początkowo sceptycznie do tej propozycji: jak większość naukowców w jej dziedzinie była przekonana, że wpływ na długość telomerów mają przede wszystkim geny, a próbę zmierzenia oddziaływania czynników środowiskowych, a zwłaszcza psychologicznych, na tę część chromosomów uznała za kontrowersyjną, jeśli w ogóle możliwą do wykonania. Jednak w końcu biochemiczka postanowiła zaryzykować, a rezultaty eksperymentu okazały się niezwykłe i bardzo znaczące. Otóż badanie wykazało, że deklarowany poziom stresu u testowanych osób jednoznacznie przekładał się na to, co dało się zaobserwować wewnątrz ich komórek: im bardziej zestresowane czuły się kobiety, tym krótsze były ich telomery i niższy poziom telomerazy. U matek, które w wyniku długotrwałej i wymagającej opieki nad chorymi dziećmi czuły się najbardziej wypalone, „biologiczny wiek” dający się stwierdzić na podstawie długości ich telomerów był o około dekadę wyższy od ich faktycznego wieku, a poziom telomerazy o połowę niższy niż u najmniej zestresowanych matek.


Epel i Blackburn miały początkowo trudności z opublikowaniem wyników swoich badań ze względu na sceptyczne nastawienie części środowiska naukowego. Jednak gdy artykuł opisujący ich eksperyment w końcu się ukazał, wzbudził duże zainteresowanie oraz zebrał sporo pochwał, w których wspominano o odwadze w przekraczaniu granic dyscyplin naukowych. Odezwały się przy tym również głosy krytyczne: zarzucano badaczkom zbyt małą liczbę przetestowanych osób i kwestionowano metodę pomiaru długości telomerów. Mimo tego rezultaty eksperymentu okazały się na tyle intrygujące, że przeprowadzono bardzo dużą liczbę podobnych badań, które potwierdziły, że przewlekły i silny stres wpływa destrukcyjnie na telomery. Udało się również poczynić pierwsze kroki na drodze do odkrycia mechanizmów tego wpływu. Badania laboratoryjne pokazują, że kortyzol – nazywany hormonem stresu – ogranicza aktywność telomerazy, natomiast stres oksydacyjny oraz stany zapalne, które są fizjologicznymi efektami stresu psychologicznego, bezpośrednio uszkadzają telomery. Naukowcy ustalili także związek krótkich telomerów z takimi, wywoływanymi wiekiem, chorobami, jak: zapalenie kostno-stawowe, cukrzyca, otyłość, choroby serca, udar czy choroba Alzheimera.

Tagi: Brak tagów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są *