pexels-andrea-piacquadio-3777572

Chorzy na nadmiar wrażeń

Współczesny świat narzuca nam szaleńcze tempo życia i zalewa olbrzymią ilością informacji oraz doznań. Odpowiedzialnością za taki stan rzeczy możemy w dużym stopniu obarczyć nowoczesne technologie cyfrowe, które dają nam niezwykłe możliwości, ale jednocześnie stanowią źródło zagrożeń, z których znaczenia dopiero zaczynamy sobie zdawać sprawę.

Restauracja w którymś z większych miast w Polsce. Przy stoliku siedzi czwórka nastolatków – każdy z nich całkowicie zaabsorbowany tym, co dzieje się na ekranie jego smartfona. Żeby zorientować się, że to grupka znajomych, a nie przypadkowe osoby, którym zdarzyło się po prostu usiąść przy jednym stoliku, trzeba poobserwować ich dłuższą chwilę i zauważyć, że od czasu do czasu wymieniają między sobą krótkie uwagi lub pokazują sobie nawzajem coś na ekranach swoich telefonów.

Takie sceny, których głównym bohaterem wydaje się telefon komórkowy, to już od kilku lat codzienność. Rozgrywają się w wagonach podmiejskich kolejek, autobusach, kawiarniach, na szkolnych korytarzach, salach wykładowych, poczekalniach u lekarza czy – o zgrozo! – w trakcie rodzinnych obiadów. To tylko jeden z rozlicznych przykładów tego, jak nowoczesne technologie informacyjne zmieniają kształt ludzkich interakcji. Często bywa, że podczas spotkań towarzyskich lub rodzinnych w centrum zainteresowania znajduje się telewizor lub komputer zamiast drugiego człowieka.

Żyjemy w czasach rewolucji informacyjnej, która całkowicie przeobraża nasz świat na wielu poziomach. Takie wynalazki jak komputer, telefon komórkowy czy Internet dają nam możliwości dostępu do sposobów komunikacji i zasobów danych, o których ludzie jeszcze kilka dekad temu mogli pomarzyć. Jednak oprócz wielu niewątpliwych zalet technologii informacyjnych wyłania się coraz więcej niepokojących i daleko idących skutków ich używania, z których w pełni zdają sobie obecnie sprawę jedynie nieliczni.

Szok przyszłości

W 1970 roku wydana została książka, która w niezwykle sugestywny sposób omawiała konsekwencje niekontrolowanego postępu naukowo-technicznego. Był to Szok przyszłości Alvina Tofflera, zbiór oryginalnych diagnoz i analiz skupiających się na próbie ukazania skutków zwiększenia się tempa zmian cywilizacyjnych i związanego z tym wzrostu ilości odbieranych przez nas bodźców. Dzieło Tofflera szybko stało się światowym bestselerem, zostało przetłumaczone na 30 języków i osiągnęło łączny nakład w postaci 30 milionów egzemplarzy.

Toffler w następujący sposób definiował termin użyty przez siebie w tytule książki: „Przez termin szok przyszłościowy rozumiemy wyczerpanie zarówno fizyczne, jak i psychiczne, spowodowane przeciążeniem fizycznych mechanizmów adaptacyjnych w organizmie człowieka, jak również mechanizmów podejmowania decyzji. Mówiąc prościej, szok przyszłościowy to reakcja człowieka na nadmierną liczbę bodźców”.

Cena nowoczesności

Opisywane przez siebie zjawisko rozumiał Toffler jako „szczególną chorobę”, której objawy miały charakter zarówno indywidualny, jak i zbiorowy i mogły przybierać różną postać. Jej symptomy autor widział w niepokoju, postawach pełnych nienawiści, pozornie bezsensownej przemocy, a także w dolegliwościach fizycznych oraz depresji i apatii. Ktoś doświadczający szoku przyszłości mógł reagować zamknięciem się w sobie, nagłą i nieoczekiwaną zmianą zainteresowań i stylu życia lub ucieczką od rzeczywistości realizującą się na wiele różnych sposobów.

Toffler starał się również pokazać, powołując się na ustalenia naukowców z różnych dziedzin, że zbyt dużo zmian w krótkim czasie powoduje wzrost zachorowalności na rozmaite choroby, a w skrajnych wypadkach może nawet zakończyć się śmiercią osoby poddanej presji za dużej jak na ludzkie możliwości przystosowawcze. Podkreślał, że nasze zdolności do przyjmowania i przetwarzania bodźców mają swoje biologiczne granice, a psychiczna i fizyczna cena, którą płacimy za ich przekraczanie jest bardzo wysoka i odbija się niekorzystnie na losach jednostek i społeczeństw.

Na polu walki

Biorąc pod uwagę fakt, że ostrzeżenia Tofflera opierały się na obserwacji świata sprzed ponad 40 lat, tego, który nie doświadczył jeszcze rewolucji cyfrowej, jest się czym niepokoić. Dziś zmiany nabrały wręcz szaleńczego tempa, rzeczywistość stała się jeszcze bardziej „płynna”, niestabilna, nieprzewidywalna i przesycona olbrzymią ilością bodźców płynących do nas z wszystkich kierunków.

O ile nie żyjemy gdzieś w pustelniczej chatce w górach, nie jesteśmy członkami archaicznego plemienia w dżungli amazońskiej lub rolnikami w którymś z krajów Trzeciego Świata, najprawdopodobniej dopadła nas nowoczesność i mocno trzyma w swych objęciach. Ze względów społecznych i zawodowych zmuszeni jesteśmy do korzystania z komputera i telefonu komórkowego. To wciąga nas w wirtualny świat sprzęgnięty na dobre i na złe z rzeczywistym.

Odbieramy i wysyłamy maile, korzystamy z serwisów społecznościowych, nasze telefony domagają się nieustannej uwagi ze względu na przysyłane wiadomości i nadchodzące połączenia, a pracodawca niejednokrotnie wymaga ciągłej cyfrowej dostępności. Dodajmy do tego jeszcze ogrom informacji napływających z telewizji i radia oraz gwar i pośpiech wielkomiejskiego życia, a nie zdziwimy się zbytnio tym, że współcześni psychologowie porównują stan umysłu współczesnego człowieka do tego, który towarzyszy żołnierzowi na polu walki.

Psychika i ciało pod presją

Życie w stanie ciągłego napięcia i informacyjnego zalewu przekłada się oczywiście na funkcjonowanie naszego ciała. Uwalnia ono w zbyt dużych ilościach kortyzol, adrenalinę czy dopaminę, a także uruchamia nadmierną odpowiedź neuromięśniową. Częste i długotrwałe przebywanie w stanach nadmiernej ekscytacji i napięcia jest dla organizmu wyczerpujące, bardzo utrudnia późniejsze wyciszenie i – co ciekawe – jest uzależniające.

Od mocnych przeżyć możemy się uzależnić, jednak nie wyjdzie nam to na dobre. Do zachowania zdrowia psychicznego potrzeba na dłuższą metę emocjonalnej równowagi i przewagi spokoju nad ekscytującymi wrażeniami. Nuda i monotonia, od której tak wiele osób pragnie uciec, może mieć zbawienny wpływ na naszą kondycję.

Wirtualne zagrożenia – realne konsekwencje

To jednak nie koniec złych wieści na temat współczesnych zagrożeń. Problemem jest nie tylko ogrom informacji, jaki musimy codziennie przetwarzać, ale także ich charakter. Wynik tygodniowego przeglądu treści nadawanych w największych polskich stacjach telewizyjnych mówi w tym względzie wszystko: 500 trupów, 2 tysiące scen pełnych przemocy, 60 ostrych scen erotycznych, 500 wulgarnych słów. Media zalewają nas pełnymi napięcia scenami i kreują negatywny, okrutny i pesymistyczny obraz świata.

To również nie pozostaje bez wpływu na nasze zdrowie psychofizyczne, gdyż na takie treści nasze ciało reaguje podobnie jak na realne zagrożenia. Przemoc napływająca do nas z ekranów telewizora czy komputera powoduje wzrost ciśnienia i stężenia cukru we krwi, zahamowanie trawienia, odporności i popędu seksualnego oraz skierowanie większości energii do mięśni, co jest szczególnie niebezpieczne, gdyż zastaje nas zazwyczaj w pozycji siedzącej, uniemożliwiając wyładowanie gromadzonego napięcia.

Autystyczne społeczeństwo

Ogrom napływających do nas ze wszystkich stron bodźców oraz ich charakter ma również upośledzający wpływ na nasze kompetencje społeczne i moralne. Dzieje się tak dlatego, że ilość napływających do naszego mózgu informacji może być tak duża, że ten kierowniczy organ nie będzie w stanie ich przetworzyć i właściwie przeanalizować, co spowoduje, że przełączy się on w awaryjny, uproszczony tryb działania, wyłączając swoją najbardziej ewolucyjnie zaawansowaną część, czyli płat przedczołowy.

Konsekwencją takiego obrotu sprawy będzie odcięcie związanych z tą częścią mózgu cech, uznawanych za jedne z ważniejszych wyznaczników człowieczeństwa, czyli empatii i altruizmu. W rezultacie przeładowana bodźcami osoba zobojętnieje na wszystko, co nie będzie wiązało się z jej własnym, egoistycznie pojętym interesem. Pół biedy, kiedy taki efekt będzie chwilowy. Niestety u osób poddawanych od dzieciństwa intensywnemu bombardowaniu wrażeniami przez komputer czy telewizor, ten efekt może być trwalszy i wywoływać objawy podobne do autyzmu, upośledzając ich zdolność do wyrażania i odczytywania uczuć oraz utrudniając relacje społeczne.

Czy wiedząc to wszystko, nasi nastolatkowie ze scenki opisanej na początku artykułu odłożyliby telefony i zajęliby się rozmową oraz umacnianiem więzi międzyludzkich, zamiast eksploracją wirtualnych światów zamkniętych w swoich smartfonach? Miejmy nadzieję.

pexels-brett-sayles-1194196

Stres postarza?

Czy praca nad własnym umysłem i świadomością może przynieść nam korzyści zdrowotne? Czy stan naszej psychiki może przełożyć się bezpośrednio na kondycję naszego ciała? A jeśli tak, to czy taki wpływ dałoby się dokładnie zmierzyć i zaobserwować? 

Te i tym podobne pytania związane są z bardziej ogólnym zagadnieniem, nad którym ludzkość łamie sobie już głowę od tysiącleci, a mianowicie z kwestią związków pomiędzy umysłem a ciałem. Współczesna medycyna zachodnia jest pod tym względem spadkobierczynią Kartezjusza, którego radykalny dualizm psychofizyczny ostro oddzielił w człowieku to, co mentalne, od tego, co cielesne. Ten wielki francuski filozof z XVII wieku potraktował nasz organizm jako rodzaj biologicznego mechanizmu, który można rozpatrywać niezależnie od naszej psychiki. Taki pogląd stał się integralną częścią rodzącej się za jego czasów nowożytnej nauki, a co za tym idzie – medycyny. Jeśli czasem po wizycie u lekarza mamy wrażenie, że leczy on bardziej poszczególny organ naszego ciała niż nas lub zainteresowany jest wyłącznie karteczkami z wynikami badań, a nie nami jako pewną psychofizyczną całością, to sporą częścią winy za taki stan rzeczy możemy spokojnie obarczyć Kartezjusza.

Jednak ta sytuacja zaczyna się powoli zmieniać i w medycynie pojawiają się prądy, które w coraz większym stopniu uwzględniają wpływ umysłu na nasze zdrowie fizyczne. Jest to rezultatem działalności naukowców, którzy śmiało przekraczają wąskie progi własnych specjalności oraz horyzonty dotychczasowej medycyny i przeprowadzają interdyscyplinarne badania wytyczające nowe, niekonwencjonalne i często zaskakująco skuteczne drogi w leczeniu wielu psychicznych i somatycznych schorzeń. Znakomitym przykładem takiego podejścia są pionierskie prace badawcze nad związkami psychiki i ciała oraz wpływem medytacji na nasze zdrowie przeprowadzane przez Elizabeth Blackburn i Elissę Epel.

Dwa światy


Obie panie to badaczki, które budują naukowe mosty pomiędzy nieuchwytnym światem ludzkiej psychiki a mierzalnym i obserwowalnym terytorium ludzkiej cielesności. Blackburn to amerykańska biochemiczka i biolożka molekularna pochodzenia australijskiego, laureatka nagrody Nobla z zakresu fizjologii i medycyny. To prestiżowe wyróżnienie dostała w 2009 roku wraz z dwójką innych amerykańskich naukowców, Greider i Szostakiem, za pionierskie badania nad telomerami i telomerazą. Telomery to fragmenty chromosomu, które chronią jego końce podczas podziału komórek i replikacji DNA i są ważnymi elementami mechanizmu gwarantującego prawidłowe powielanie materiału genetycznego. Zużywają się jednak wraz z każdym podziałem i stają się coraz krótsze, co w końcu prowadzi do uszkadzania komórek i utraty przez nie zdolności do dalszego dzielenia się – proces ten jest jednym z kluczowych zjawisk odpowiedzialnych za starzenie się naszego organizmu. Telomeraza z kolei to enzym, który jest zdolny do ochrony i rekonstrukcji telomerów. Zarówno stan telomerów, jak i poziom telomerazy są dobrymi wskaźnikami ogólnej kondycji zdrowotnej oraz „biologicznego wieku” ciała.


Właśnie praca nad tego typu zagadnieniami sprawiła, że do Blackburn zgłosiła się z propozycją współpracy Elissa Epel, która zajmuje się psychiatrią – dziedziną od biochemii dosyć odległą. Epel chciała zbadać, jakie uszkodzenia w ciele powoduje przewlekły stres i czy da się je wyśledzić już na poziomie komórkowym, a dokładniej: czy długotrwały stres może mieć wpływ na długość telomerów i poziom telomerazy, a tym samym na długość naszego życia. Chęć przyjrzenia się akurat temu zjawisku wzięła się z bardziej ogólnych zainteresowań badaczki, związanych z wzajemnymi relacjami pomiędzy umysłem a ciałem. Epel wymyśliła eksperyment polegający na sprawdzeniu, jak ma się deklarowany poziom stresu w grupie matek opiekujących się chronicznie chorymi dziećmi do stanu ich telomerów. Taka propozycja badawcza w 2000 roku była śmiałym pomysłem ze względu na próbę ustalenia w jej ramach związków pomiędzy subiektywną, nieuchwytną i niewymierną sferą ludzkiego umysłu a obiektywną, namacalną i mierzalną sferą ludzkiego ciała, dostępną rygorystycznym naukowym metodom badawczym. Jeszcze do niedawna znaczna większość naukowców odnosiła się do tego typu pomysłów z dużym dystansem, uważając, że takich eksperymentów nie da się po prostu przeprowadzić w sposób naukowo rzetelny, gdyż w grę wchodzi zbyt wiele niepewnych czynników, między innymi o charakterze psychologicznym, które zniekształcałyby wyniki.

Przecieranie szlaków


Również Blackburn odniosła się początkowo sceptycznie do tej propozycji: jak większość naukowców w jej dziedzinie była przekonana, że wpływ na długość telomerów mają przede wszystkim geny, a próbę zmierzenia oddziaływania czynników środowiskowych, a zwłaszcza psychologicznych, na tę część chromosomów uznała za kontrowersyjną, jeśli w ogóle możliwą do wykonania. Jednak w końcu biochemiczka postanowiła zaryzykować, a rezultaty eksperymentu okazały się niezwykłe i bardzo znaczące. Otóż badanie wykazało, że deklarowany poziom stresu u testowanych osób jednoznacznie przekładał się na to, co dało się zaobserwować wewnątrz ich komórek: im bardziej zestresowane czuły się kobiety, tym krótsze były ich telomery i niższy poziom telomerazy. U matek, które w wyniku długotrwałej i wymagającej opieki nad chorymi dziećmi czuły się najbardziej wypalone, „biologiczny wiek” dający się stwierdzić na podstawie długości ich telomerów był o około dekadę wyższy od ich faktycznego wieku, a poziom telomerazy o połowę niższy niż u najmniej zestresowanych matek.


Epel i Blackburn miały początkowo trudności z opublikowaniem wyników swoich badań ze względu na sceptyczne nastawienie części środowiska naukowego. Jednak gdy artykuł opisujący ich eksperyment w końcu się ukazał, wzbudził duże zainteresowanie oraz zebrał sporo pochwał, w których wspominano o odwadze w przekraczaniu granic dyscyplin naukowych. Odezwały się przy tym również głosy krytyczne: zarzucano badaczkom zbyt małą liczbę przetestowanych osób i kwestionowano metodę pomiaru długości telomerów. Mimo tego rezultaty eksperymentu okazały się na tyle intrygujące, że przeprowadzono bardzo dużą liczbę podobnych badań, które potwierdziły, że przewlekły i silny stres wpływa destrukcyjnie na telomery. Udało się również poczynić pierwsze kroki na drodze do odkrycia mechanizmów tego wpływu. Badania laboratoryjne pokazują, że kortyzol – nazywany hormonem stresu – ogranicza aktywność telomerazy, natomiast stres oksydacyjny oraz stany zapalne, które są fizjologicznymi efektami stresu psychologicznego, bezpośrednio uszkadzają telomery. Naukowcy ustalili także związek krótkich telomerów z takimi, wywoływanymi wiekiem, chorobami, jak: zapalenie kostno-stawowe, cukrzyca, otyłość, choroby serca, udar czy choroba Alzheimera.

pexels-photo-846080

Praktyczne sposoby radzenia sobie ze stresem

  • Rozpocznij dzień ciepłym, gotowanym posiłkiem na śniadanie – jedz bez pośpiechu.
  • Zamień kolejną kawę na kawę zbożową (magnez, błonnik), porcję owoców, sok wyciśnięty z owoców lub warzyw.
  • Zmień nawyki żywieniowe – nie spożywaj „przypadkowej żywności”.
  • Wyznacz priorytety w swojej pracy.
  • Nie próbuj być doskonały, jesteś tylko człowiekiem.
  • Zbuduj swoją sieć wsparcia.
  • Jeśli to możliwe, to zmniejszaj poziom hałasu w swoim otoczeniu.
  • Zawsze rób przerwę na lunch, ale nie przy biurku.
  • Codziennie staraj się ćwiczyć.
  • Unikaj ludzi, którzy są ciągle zestresowani.
  • Unikaj ludzi, którzy są ciągle „na nie”.
  • Pamiętaj, by codziennie pochwalić siebie przynajmniej za 5 rzeczy (wypisz je w kalendarzu).
  • Celebruj swoje święta i uroczystości.
  • Funduj sobie nowe i dobre rzeczy.
  • Bądź asertywny.
  • Nie bój się pytać i prosić o pomoc.
  • Weź kilka głębokich oddechów, gdy czujesz się zestresowany.
  • Próbuj znaleźć coś śmiesznego w trudnej sytuacji.
  • Bądź elastyczny w procesie zmiany.
  • Dbaj o to, by nie osądzać innych.
  • Kiedy jesteś zestresowany, zapytaj siebie: czy to naprawdę ważne?
  • Pokaż swoją uprzejmość.
  • Idź na spacer i skup na nim całą swoją uwagę (skup się na małych rzeczach).
  • Zrób coś przyjemnego dla ciała (np. masaż).
  • Sięgaj po żywność antydepresyjną.