Dręczy cię lęk o przyszłość? Nie radzisz sobie z niepewnością jutra? A może natrętnie powracają wspomnienia błędów z przeszłości? Masz problem z samooceną, bo nieustannie porównujesz się z innymi? Albo wpadłeś w wir nabywania coraz to nowszych rzeczy, próbując rozpaczliwie zapełnić życiową pustkę? A może uświadomiłeś sobie nieuchronność przemijania i dopadł cię lęk przed śmiercią? Jeśli cierpisz na któryś z tych symptomów, to nieuchronny znak, że potrzebujesz pomocy… filozofa.
Czy filozofia może nam wskazać drogę do szczęścia i uwolnić nas od życiowych niepokojów? Gdybyśmy wzięli pod uwagę potoczne opinie na temat tej dziedziny wiedzy, to marne szanse. Filozofa kojarzymy przecież z osobą, która zajmuje się jakimiś niebywale abstrakcyjnymi, nikomu niepotrzebnymi i oderwanymi od życia rozważaniami. A jednak warto wyjść poza te obiegowe uprzedzenia, bo – jak się zaraz przekonamy – możemy na tym sporo skorzystać, a filozofowie mogą okazać się całkiem zręcznymi „lekarzami duszy”.
Filozofia jako sztuka życia
Na przełomie IV i III wieku p.n.e. rozpoczął się w filozofii okres, kiedy najważniejszym zagadnieniem stała się kwestia bardzo praktyczna: jak żyć, aby osiągnąć szczęście. Nad nim głowiły się najtęższe umysły starożytnej Grecji.
Problem właściwego sposobu życia był palący dla ówczesnych ludzi, gdyż walił im się na głowy cały dotychczasowy świat, który zapewniał poczucie bezpieczeństwa i tożsamości. Niedawno w przeszłość odszedł ustrój greckich państw-miast, a imperium Aleksandra Wielkiego, które je na chwilę zastąpiło, również po krótkim czasie – po śmierci swojego założyciela – pogrążyło się w chaosie walk o dominację.
Ta niestabilność i niepewność zrodziła potrzebę szukania pociechy i bezpieczeństwa w nowej wizji świata, która pokazywała, że nasze szczęście o wiele bardziej zależy od nas samych niż od niepewnych i zmiennych okoliczności zewnętrznych. Takie przekonujące wizje, które pociągnęły za sobą całe rzesze ludzi i wywierały wpływ na ich codzienne życie przez pół tysiąca lat, roztoczyły dwie szkoły filozoficzne: epikurejska i stoicka.
Lekarz duszy
„Próżna jest nauka filozofa, dzięki której nie zostaje uleczone żadne ludzkie cierpienie: podobnie bowiem jak ze sztuki lekarskiej nie ma pożytku, jeśli nie wyrzuca ona chorób z ciał, tak i z filozofii, jeśli nie wyrzucałaby ona zła z duszy” pisał Epikur. Właśnie utrzymanie zdrowia duszy (jednak bez zaniedbywania ciała) było nadrzędnym celem tego starożytnego mędrca. Założył on swoją szkołę w budynku z ogrodem na przedmieściach Aten, w otoczeniu pięknej przyrody i z dala od wielkomiejskiego zgiełku.
Po poradę przychodzili do niego poszukiwacze spokoju ducha wywodzący się z różnych warstw społeczeństwa greckiego: od arystokratów i polityków, poprzez rzemieślników, po niewolników i prostytutki.
Teoria przyjemności
Centralnym punktem filozofii Epikura była kwestia przyjemności, którą utożsamiał ze szczęściem. Jednak – wbrew pozorom – ten pogląd nie skłaniał go do pochwały nieograniczonego oddawania się wszelkim przyjemnościom. Nie orgie, uczty, rozpasanie i wybujała konsumpcja, ale przyjemności proste, a przy tym subtelne i wyrafinowane, miały zapewnić nam szczęście.
Epikur ostrzegał, że wiele przyjemności niesie ze sobą cierpienie – tak jak wtedy, gdy mamy skłonność do nadmiernego objadania się. Dążąc do zapewnienia sobie przyjemności płynącej z jedzenia, ale grzesząc nieumiarkowaniem, nieuchronnie doświadczymy negatywnych skutków, które przyćmią wcześniejszy stan zadowolenia.
Dlatego filozof podkreślał, że powinniśmy pracować nad wykształceniem w sobie mądrości praktycznej, która nauczy nas „rachunku przyjemności” i roztropnego wyboru celu dążeń. Bez tego napytamy sobie więcej biedy niż pożytku, goniąc za rzeczami, które w ostatecznym rozrachunku nas unieszczęśliwią, zamiast przynieść spełnienie.
Epikurejski ideał życia
Epikur dowodził, również własnym przykładem, że sam fakt życia i najprostsze przyjemności mogą przynieść nam pełnię satysfakcji – a to wszystko przy odpowiednim nastawieniu umysłowym. Nauczał umiejętności cieszenia się pięknem przyrody, sztuki i muzyki oraz czerpania radości z rozmów z przyjaciółmi, wspólnych przechadzek. Zachęcał do korzystania z duchowych przyjemności i przedkładania je nad cielesne, gdyż te pierwsze były bardziej dostępne, trwalsze i nie niosły ze sobą skutków ubocznych.
Przekonywał, że do szczęścia wystarczy już stan, kiedy nie odczuwamy bólu ani niepokoju, a nasze najbardziej podstawowe potrzeby są zaspokojone. Wszystko co ponad to grozi cierpieniem, bo niesie ze sobą ryzyko nadmiaru i uzależnienia.
Pouczał roztropnie, że „komu nie wystarcza mało, temu nic nie wystarczy”. Dodawał do tego, że jeśli ktoś nie potrafi znaleźć właściwej granicy w zaspokajaniu potrzeb, będzie cierpiał duchowo, ponieważ naturalną koleją rzeczy pragnienie będzie tylko rosło, wprowadzając do jego życia dużo niepokoju i zmuszając do pogoni za wciąż nowymi i silniejszymi doznaniami
Osiągnąć spokój ducha
Oprócz niewłaściwego korzystania z przyjemności życie zatruwają nam rozmaite lęki, które niekiedy potrafią przyćmić ból fizyczny. Ich usuwanie, mające zapewnić spokój ducha, było kolejnym ważnym punktem w epikurejskiej recepcie na szczęście.
Słynny stał się sposób Epikura na uśmierzenie jednego z naszych największych (jeśli nie największego) lęku – lęku przed śmiercią. Otóż starożytny filozof stwierdził, że nie ma sensu bać się śmierci, ponieważ ona… wcale nas nie dotyczy. Pisał: „Śmierć, najstraszniejsze z nieszczęść, wcale nas nie dotyczy, bo gdy my istniejemy, śmierć jest nieobecna, a gdy tylko śmierć się pojawi, wtedy nas już nie ma”.
Zostać panem swojego świata
Mistrzami w demaskowaniu iluzorycznych przekonań, które prowadzą do cierpienia psychicznego, byli stoicy. Odkryli, że tym, co sprawia ból, nie są rzeczy, które się przydarzają, ale stosunek do nich. Jeśli nauczymy się świadomie kształtować interpretacje wydarzeń z naszego życia, wtedy oszczędzimy sobie wiele niepotrzebnego cierpienia i osiągniemy spokój ducha.
Stoicy głosili, że powinniśmy skupić się na tym, co jest od nas zależne i co możemy kontrolować. Do tych rzeczy zaliczali właśnie nasze przekonania oraz emocje, które te poglądy wywołują. Taka postawa da nam prawdziwą wolność i szczęście, pod warunkiem że nie będziemy przejmować się rzeczami, na które nie mamy wpływu.
Stoicyzm a kradzież telefonu
Powiedzmy, że ukradziono nam telefon komórkowy. Oczywiście w normalnych okolicznościach ten fakt wywołuje złość i irytację. Pojawia się też zazwyczaj zmartwienie i zaniepokojenie. Jednak tym, spowoduje ewentualne negatywne emocje, nie będzie sam fakt kradzieży telefonu, ale przywiązanie do niego i przekonanie, że jego utrata jest czymś złym.
Utrata telefonu może przecież nieść za sobą nieoczekiwane pozytywne skutki, które nie będą widoczne na pierwszy rzut oka. Możemy sobie np. uświadomić naszą siłę uzależnienie od tego urządzenia oraz przekonać się, ile nerwowości wprowadzał w nasze życie, nieustannie domagając się uwagi. Ten czas, który spędzimy bez telefonu (nawet jeśli byłby krótki), może stać się okresem refleksji i oczyszczenia i przynieść poprawę naszego życia w dłuższej perspektywie.
Ale to wszystko zależy od nas, bo – jak przekonują stoicy – to my jesteśmy panami naszego świata wewnętrznego, a to właśnie przez jego pryzmat postrzegamy świat zewnętrzny. Po „złym” wydarzeniu możemy wybrać złość i niepokój albo spokój, refleksję i spojrzenie z szerszej perspektywy. Decyzja należy wyłącznie do nas.
Aktualność wiekowej mądrości
To tylko kilka przykładów poglądów starożytnych filozofów, których zastosowanie w życiu z pewnością przyniosłoby współczesnemu człowiekowi wiele korzyści. Niezwykle interesujący jest również fakt, że wiele z wniosków tych odległych w czasie mędrców znajduje potwierdzenie w badaniach psychologów. Ot chociażby fakt roli nastawienia do życia i poglądów w utrzymaniu psychicznego i fizycznego dobrostanu. To tylko dowodzi przenikliwości epikurejczyków i stoików i stanowi argument za uważnym przyjrzeniem się ich propozycjom. I wcieleniem niektórych z nich w życie.